Szybki tramwaj na Górkę Narodową jest jedną z najbardziej wyczekiwanych przez mieszkańców północy Krakowa inwestycji. Jest również nieustannie opóźniany i przesuwany w czasie. Niezmiennie cierpią na tym mieszkańcy Prądnika Białego, dzielnicy o doskonałej lokalizacji względem centrum, licznych walorach i najgęstszym w skali miasta zaludnieniu (ponad 70 tys. mieszkańców).
Dlaczego ta kluczowa dla północnej części miasta inwestycja od tak dawna nie może powstać? Jak cierpi na tym dzielnica i codzienne życie jej mieszkańców? Czy w ogóle powstanie? Warto przyjrzeć się tej sprawie bliżej.
Krótka historia wielu niepowodzeń
Czy ktoś dziś pamięta od kiedy zaczęto wspominać o tramwaju na Górkę Narodową?
– Pierwsze wzmianki o tym, że istnieje potrzeba poprowadzenia komunikacji torowej w kierunku północy Krakowa, pochodzą jeszcze z lat 70. i 80. Oczywiście nie mówiono wówczas o Górce Narodowej, ona wtedy jeszcze nie istniała, ale ogólnie – o tym, że rozwinięcie komunikacji tramwajowej w tej części miasta jest potrzebne. Spoglądając w nieco mniej odległą przeszłość, pierwsze obietnice ze strony Miasta wobec Rady Dzielnicy i jej mieszkańców zaczęły pojawiać się na długo przed 2010 rokiem – mówi Dominik Franczak, przewodniczący Rady Dzielnicy IV Prądnik Biały. Warto dodać, że Rada Dzielnicy już ponad dekadę temu podnosiła potrzebę realizacji tramwaju w kontekście rozbudowujących się osiedli na północy Krakowa.
W lutym 2014 roku Gazeta Krakowska donosiła, że „budowa nowej trasy, którą tramwaje pojadą do północnej części Krakowa ma się rozpocząć na przełomie 2015 i 2016 roku, zakończy się pod koniec 2017 roku”. Inwestycja nie doszła wtedy do skutku, ugrzęzła na gruncie nieudolności ówczesnych władz miejskich, nieporozumień i protestów mieszkańców.
Ostatecznie w roku, w którym miała już zostać oddana do użytku, ówczesny Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu dopiero wyłonił w przetargu wykonawcę na opracowanie dokumentacji projektowej oraz budowę linii tramwajowej z osiedla Krowodrza Górka do Górki Narodowej. Koszt inwestycji wynosił wówczas ponad 326 mln zł., a zadania miały podjąć się firmy Intercor i Tor-Krak. Był marzec 2017 roku.
Ponad rok później, w lipcu 2018 roku, Gazeta Krakowska podała informację, że ze względu na niekompletny wniosek o pozwolenie na realizację inwestycji drogowej (ZRID) złożony przez wykonawcę inwestycji, ówczesny ZIKIT nie wydał zezwolenia na rozpoczęcie robót, a inwestycja została wstrzymana. Wykonawca uzupełniał wniosek, a w międzyczasie, na zaproponowane przez miasto rekompensaty za grunt pod budowę parkingu park & ride Górka Narodowa, nie zgadzali się prywatni właściciele. W sierpniu 2019 roku jedna z mieszkanek zaskarżyła decyzję środowiskową inwestycji. Jej zdaniem w godzinach nocnych pod oknami mieszkańców przejeżdżałoby więcej tramwajów, niż było to wcześniej zapowiadane. Po raz kolejny inwestycja się opóźniła.
Współczesność
Jest koniec 2019 roku. Tramwaju na Górkę Narodową nadal nie ma. Nie ma nawet dokumentów, które umożliwiałyby wykonawcy rozpoczęcie robót. Pod koniec listopada zastępca prezydenta Krakowa, Andrzej Kulig, udziela w mediach wywiadu, w którym projekt szybkiego tramwaju na Górkę Narodową nie rysuje się w różowych barwach.
Wiceprezydent mówi m.in. o tym, że Miasto jest „zdeterminowane”, aby wybudować tramwaj, jednak wykonawca zgłasza obecnie roszczenia, co do których władze Krakowa nie są w stanie odnieść się pozytywnie. Na pytanie dziennikarza o to, czy inwestycja nie będzie znacznie droższa niż wynika to z kwoty przetargu, odpowiada, że owszem – będzie. Nie chce również na ten moment obiecywać nierealnych terminów rozpoczęcia inwestycji. Brak zatem jasnych deklaracji i generalnie nie brzmi to optymistycznie.
Dzielnica z perspektywy mieszkańców
Jak oceniają Prądnik Biały jego mieszkańcy, osoby, które żyją tu od wielu lat? Okazuje się, że mając świadomość infrastruktury, w której od lat niewiele się zmienia, tak naprawdę lubią swoją dzielnicę. Za co? Jak mówi mieszkająca tu z krótkimi przerwami od blisko 40 lat Maja Dobkowska, m.in. za to, że Prądnik Biały jest dzielnicą niesłychanie spokojną.
– Głównie dlatego, że moja część osiedla zamieszkiwana jest przez osoby starsze – mówi mieszkanka. – Ludzie są tutaj do siebie bardzo przyjaźnie nastawieni, w tej części miasta można się więc poczuć naprawdę bezpiecznie. Kolejnym atutem jest świetna lokalizacja. Często zdarzają nam się piesze spacery do centrum. Dosyć dobrze jest też rozplanowana komunikacja miejska, która niestety jest psuta przez korki znacznie wydłużające czas podróży. Jako kolejny, bardzo duży plus, wymieniłabym to, że wystarczy zaledwie 7-minutowy spacer, aby dojść do lasu nad rzeką Białuchą. Teren w ostatnich latach doczekał się znaczącej rewitalizacji, w związku z czym spędzanie tam obecnie czasu to sama przyjemność. Mówiąc o zieleni, trzeba też wspomnieć o lasach witkowickich, do których również mamy stąd bardzo blisko.
Maja Dobkowska zwraca też uwagę na bliskość przychodni, dwóch szpitali, poczty czy stale powiększającą się sieć sklepów w bliskiej odległości od zamieszkania. Pracując w ścisłym centrum Krakowa, przez większą część roku poruszając się głównie na rowerze, dojazd do pracy zajmuje jej ok. 20-25 minut, co również zdecydowanie zalicza do plusów.
Ostatnia rzecz, na którą zwraca uwagę Maja Dobkowska, to bardzo dobry dostęp do kultury. – Dworek Białoprądnicki działa bardzo prężnie, nieustannie dzieje się tam dużo ciekawych, wartościowych rzeczy. Z dziećmi na bieżąco korzystamy z oferty tego miejsca. Dostać się tam na zajęcia nie jest co prawda łatwo, ze względu na ogromne zainteresowanie mieszkańców, jednak to tylko potwierdza, że jest to jeden z najlepiej działających domów kultury w całym Krakowie. Dodajmy do tego piękną lokalizację, bo przecież mieści się on w Parku im. Tadeusza Kościuszki. To wszystko zdecydowanie wpływa na korzyść naszej dzielnicy.
Andrzej Kosmal mieszka na Osiedlu Gotyk, jednym z wielu na Prądniku Białym, już od 18 lat. On również odczuwa brak odpowiedniej infrastruktury komunikacyjnej w obrębie dzielnicy, choć jak przyznaje, nie musi dojeżdżać do pracy zlokalizowanej w centrum miasta. Cieszy go zarówno sprawnie wybudowana szkoła na Gotyku, jak i kolej aglomeracyjna, która ma mieć przystanek tuż obok jego bloku.
– Widać zatem, że cały czas coś się tutaj rozwija, choć jednocześnie największe inwestycje infrastrukturalne są odsuwane w czasie – mówi Andrzej Kosmal. – Czytając ostatni wywiad z z-cą prezydenta Majchrowskiego odniosłem wrażenie, że było to raczej tłumaczenie się z tego, czego Miasto nie zrobi, niż realne szukanie rozwiązań. Nie zmienia to jednak faktu, że jest też naprawdę dużo plusów mieszkania w tej części Krakowa. Oprócz wspomnianej wcześniej nowej szkoły, wymieniłbym choćby bardzo dużą ilość zieleni i przestrzeni dookoła. Daje to duże możliwości nieskrępowanej rekreacji, każdy znajdzie tu miejsce do biegania, jazdy na rowerze czy wyjścia z dziećmi na spacer. W nasze okolice przyjeżdża np. bardzo dużo ludzi z bardziej zurbanizowanych osiedli, żeby pospacerować tutaj z psami.
Dodaje również, że niewątpliwym atutem tej części miasta jest też to, że zlokalizowana jest ona na wzniesieniu, w związku z czym natężenie smogu w tej okolicy wydaje się być znacznie mniejsze niż choćby w centrum miasta.
Dlaczego tramwaju wciąż nie ma?
Na koniec wróćmy jeszcze do wątku tramwaju, którego brak doskwiera nawet osobom lubiącym życie na Prądniku Białym. Jak to możliwe, że tak ważna dla północy Krakowa inwestycja infrastrukturalna przez lata wciąż nie może powstać? Przewodniczący Rady Dzielnicy IV Prądnik Biały wskazuje na kilka możliwych powodów.
– Najpoważniejszym zastrzeżeniem wysuwanym przez mieszkańców jest brak wystarczającego zaangażowania ze strony miejskich urzędników. Często wykazywany jest brak precyzji oraz brak konsekwencji w prowadzonych działaniach – tak jakby miały być odsunięte w czasie. A to niestety rzutuje na wizerunek miasta i jego Prezydenta. Nie mniej istotnym jest zapewne również fakt, że początkowo wykonawca za zaprojektowanie i zbudowanie linii na Górkę Narodową oraz towarzyszącej jej infrastruktury miał otrzymać 326,2 mln zł. Tymczasem już teraz firma szacuje, że gdyby zdecydowała się ją realizować na podstawie umowy z 2017 roku, straciłaby prawdopodobnie nawet 70 mln zł. W końcu podrożały zarówno płace minimalne, jak i materiały – mówi Dominik Franczak.
Dominik Franczak wskazuje również obawy, że miasto nie ma obecnie funduszy na to, by dopłacić wykonawcy kwotę, która równoważyłaby niezależne od firm i samorządów wzrosty płac i cen materiałów. Wykonawca może więc w każdej chwili wypowiedzieć umowę, co mogłoby wstrzymać inwestycję na kilka kolejnych lat. – A pamiętajmy, że im bardziej inwestycja będzie odsuwała się w czasie, tym więcej pieniędzy będzie na nią brakowało – kwituje Dominik Franczak. Każdy miesiąc jest w tym momencie stratą w rozładowaniu korków i brakiem zachęty do korzystania z komunikacji miejskiej.
Czy szybki tramwaj na Górkę Narodową w końcu powstanie? Kiedy może to nastąpić? Miejmy nadzieję, że odpowiedzi na te pytania poznamy już w najbliższych miesiącach.